Jeśli zbliża się Sylwester, dwie grupy społeczne zaczynają odczuwać napięcie związane z odpalaniem fajerwerków: dzieci oraz mężczyźni, czyli… duże dzieci. Kobiety rzadko biorą się za tego typu rozrywki, uważając je za niepoważne, szkodliwe, dziecinne, ale z chęcią podziwiają kapitalne efekty wizualne, które zaczynają nam umilać witanie nowego roku. Czyli „my sami nie puszczamy, ale chętnie pooglądamy”. Dlaczego jest taki podział na zwolenników sztucznych ogni, w zależności od reprezentowanej płci? Już spieszymy z wyjaśnieniem.
Dla mężczyzn to nie są zwykłe świecidełka na niebie, pieniądze wystrzelone w niebo. Fajerwerki mogą być namiastką wojny, na której nigdy nie byli. Ba, wielu nie doświadczyło również małej szkoły przetrwania, czyli wojska. Petardy to jedyne, co im pozostało. Cały rok siedzą za biurkiem, gapiąc się w ekran monitora, nie uprawiają sportu, rzadko mają okazję wyładować swoją energię, którą cały czas kumulują. Takie wydarzenia jak Sylwester to doskonały moment, żeby kolejny raz poczuć się męsko, pokazując dzieciom, kto jest głową w rodzinie. Kobiety wtedy kręcą nią z niedowierzaniem, nie widząc niczego specjalnego w tych dziecięcych zabawach.
Pokazy fajerwerków to jednak odpowiedzialna „zabawa”. Jeśli nie zachowamy zimnej krwi, wtedy ryzyko tragedii zwiększa się, zwłaszcza pod wpływem alkoholu. Należy zachować ostrożność od początku do końca, zwracając uwagę na pozostałych uczestników zabawy.
W dawnych czasach taką rozrywkę, podczas której można było dać upust swojej męskości były polowania, z których przywozili dziką zwierzynę. Dzisiaj same kobiety starają się być niezależne, często wspominając o równouprawnieniu, więc mężczyźni nie mają zbyt wielu okazji, żeby przypomnieć sobie o swojej męskości i pokazanie innym „ja tu jestem mężczyzną!”. Pozostają im tylko i aż fajerwerki, które od wielu pokoleń są także częścią naszej tradycji, którą należy szanować.
Pozdrawiamy, Pirotechnik.pl